Natalia Pasterak

„Warto istnieć! Żeby poznać świat, kochać kogoś, być czyimś przyjacielem lub po prostu być komuś pomocnym” Tadeusz Kotarbiński

(II miejsce w konkursie literackim w ramach akcji „Kalendarz w każdej klasie”)

Dawno dawno temu, gdzieś na końcu świata, pośród niechlujnych skrawków lasów i jezior piętrzył się olbrzymi masyw góry Asterias. U jego podnóży przycupnęła mała osada o tej samej nazwie, wyblakła i pozbawiona wyrazu. Osobliwością, nadającą jej odrobinę kolorytu była Legenda. Legenda, którą znał każdy mieszkaniec, która zdawała się być jedynym czynnikiem utrzymującym ich przy życiu. Opowiadała o nieprzebranych bogactwach, zgromadzonych na szczycie góry, o skarbach niedających się zliczyć ani pojąć. Dawała ludziom nadzieję, jednocześnie będąc tragedią tych, którzy po skarb sięgnąć próbowali, a znaleźli jedynie śmierć na stromych stokach.

Mieszkało tam dwóch śmiałków, młodych i żądnych przygód. Zwali się Istaris i Karenes i darzyli się nienawiścią tak gorącą, jaka towarzyszyć może jedynie ludziom dążącym do niepodzielnego celu. Kiedy tylko osiągnęli wiek męski, stanęli u podnóża Asteriasu gotowi na zaciekłą rywalizację, lecz okrutny los zadrwił z obu. Gdy stali tak obok siebie ramię w ramię stała się rzecz przedziwna - ręce ich niezwykłą jakąś mocą poczęły stapiać się w jedno, jakby nigdy wcześniej nie tworzyły odrębnych całości. Przerażenie i wściekłość ogarnęły młodzieńców, lecz nawet w obliczu zjawiska tak nieprawdopodobnego nie zaniechali myśli o skarbie, wręcz przeciwnie, rozpaliła się ona w nich podwójnym ogniem. I wyruszyli tak, Istaris i Karenes, dwaj wrogowie zrośnięci w jedno.

Szli wiele dni, nie zamieniając ze sobą nawet jednego słowa, aż do czasu, gdy teren stał się zbyt stromy i niebezpieczny. Wtedy chcąc nie chcąc musieli zacząć współpracować, dzieląc strach i trud na dwoje. Kiedy słabszy Istaris opadał z sił, Karenes poił go i opatrywał jego poranione stopy, gdyż kulawy towarzysz przeszkadzał mu w podróży. Z czasem, gdzieś na poszarpanych skałach, wśród wycia nocnego wichru uleciała z nich nienawiść i zostało tylko zmęczenie.

A potem doszli na szczyt, skrwawieni i wychudzeni. A na szczycie nie było nic. Tylko wiatr i przestrzeń. I usiedli tak na głazie, wspierając się o siebie nawzajem, a w ich sercach było nieprzebrane bogactwo, a w duszach mieli skarby, których nie dało się zliczyć ani pojąć. I siedzieli tak, wpatrzeni w zachód słońca Istaris i Karenes - dwaj przyjaciele, którzy znaleźli skarb.

 

 


Natalia Pasterak
Pejzaż romantyczny

(III miejsce w Międzyszkolnym Konkursie Poetyckim zorganizowanym
przez Szkolne Centrum Informacji ZSTI w Gliwicach)

 

Gdybym stworzyła świat
byłbyś w nim Ty.
Dzień Twoich oczu
i noc Twoich powiek. 

W cieple uśmiechu dojrzewałyby zęby
a w cieniu rzęs rozkwitały rumieńce 

I szłabym niespiesznie
doliną Twych ramion
gubiąc swe smutki
na pustyni Twej skóry

 I bylibyśmy razem
aż po horyzont

 Gdybym stworzyła świat
byłbyś w nim Ty
i jeszcze trochę
wody
i powietrza 

Bo samą miłością
nie można żyć 

podobno...

 


Natalia Pasterak
„Dla cierpiących nawet najmniejsza radość jest wielkim szczęściem”
Sokrates

             Bladoniebieskie płatki powiek drgały lekko unoszone falami snu, wyblakłe sznureczki warg rozsupłały się tworząc rozmarzony uśmiech, a rozsypana wokół głowy czerń włosów silnie kontrastowała z bielą poduszki. Spała. Od dawna nie widział jej tak spokojnej i wyciszonej. Popatrzył z czułością na drobne, kruche dłonie, które zdawały się tonąć w puchowym bezkresie kołdry. Nagle krwisty oszczep zachodzącego słońca przebił się przez ciężkie zasłony i opadł na twarz śpiącej wyrywając ją brutalnie ze słodkiego letargu. Otwarła oczy.

            - Jesteś – to proste stwierdzenie zawierało w sobie tak wiele: strach przed tym, że mogło być inaczej, radość i bardzo dużo miłości.

- Przecież wiesz, że zawsze będę – odpowiedział głosem, który niósł w sobie bliską obietnicę łez. Uśmiechnęła się, z trudem zginając spieczone usta. Cisza opadła na nich niczym muślinowy welon, a oni trwali w niej i tylko ich spojrzenia splatały się i rozplatały w niemym tańcu. Przyciągnęła jego rękę do twarzy nagłym, gwałtownym ruchem. Suchy pocałunek wypadł spomiędzy jej rozchylonych warg i stoczył się w dół jego dłoni, a on schwycił go i delikatnie odłożył na jej policzek.

Więcej…

 


Natalia Pasterak

„Jeśli nie wiesz dokąd iść sama cię droga poprowadzi”
ks. Jan Twardowski           

             Mała wskazówka pełznie powoli po białym bezkresie, niestrudzenie odrzucając w dal zużyte sekundy. Przez pokój napełniony ciszą przebiegają od czasu do czasu nerwowe, szybkie oddechy siedzącej przy biurku dziewczyny. Cała jej postawa zdradza napięte oczekiwanie, czarne oczy utkwione nieruchomo w jednym punkcie zdają się płonąć nieugaszonym pożądaniem, a dłonie drżą silnie, zaciśnięte na strzykawce. Opanowuje skrajne podniecenie i powoli, prawie z czułością zagłębia igłę w płynną śmierć. Po chwili jej żyły łapczywie spijają każdą podsuniętą im kroplę.

            I zaczyna się. Porywa ją szalony, bezładny korowód barw i dźwięków. Opada w dół wśród jaskrawych, migoczących kwiatów, by za chwilę wzbić się do nieba wraz z nieskończoną symfonią czerwieni. Rozpada się na tysiące tonów, przelewa się przez grzbiety obłoków i powraca jako iskrzący pył. To wszystko jest w niej i ona jest tym wszystkim. Rozkłada ramiona i krzyczy, głośno, radośnie. Okręca się wokół własnej osi i zaczyna wirować coraz szybciej i szybciej, aż nagle unosi się w górę ponad kolorową pierzynę radości, wprost na spotkanie z twardym piekłem dębowych desek podłogi.             

Więcej…

 


Natalia Pasterak
Grubaska

 

Odstawię
wodę
z plastiku
bo tuczy.
Schudnę
w kolanach
łokciach
nadgarstkach,
żebra
i kręgi
ścisnę
gorsetem,
a gdy
wieczorem
wejdę
na wagę,
a waga
jedną
cyferkę
pokaże
to może
wtedy
wreszcie
się
zmieszczę
w trumnie
rozmiaru

25

 

 
Więcej artykułów…