Justyna Szołtysik
Romans Limerykowy
Młoda panna pochodząca z Miletu,
wczoraj szukała biletu,
ażeby odwiedzić Michała,
co kichał od wczesnego rana.
Znany tancerz nie znosił baletu.
Ten Michał pochodził z miasta, Tybetu
i ponoć korzystał z drogiego karnetu,
znalazł tam też zajęcie
- chciał wywołać jakieś zdjęcie.
Ów tancerz kupił i zjadł ogrom kotletów.
Para spotkać chce się w Szanghaju
tam, gdzie ponoć zaznać można raju.
Chcąc się bawić dobrze razem,
mają spotkać się pod obrazem.
Nasz baletnik przytył tak, że dwie kopy ważył w maju.
Panna i Michał jadą do Bombaju
wmawiając sobie, że do miodem płynącego kraju.
Spotkają się jednak w parku,
bo ktoś ów obraz sprzedał na targu.
W dali grubas próbuje coś tańczyć w dziwnym rodzaju.
Pewien starzec nie odwiedzając Rambouillet'u
ponownie chciał włączyć piosenkę, nie znając słówka RETURN.
Zadzwonił więc do przyjaciela,
o pomoc prosząc, jak w milionerach.
Tancerz wiec zaczął karierę muzyczną, zaczynając od flażoletu.