Mój 5-tygodniowy rejs na Karaibach na statku „Kapitan Głowacki” w ramach programu „Niebieska Szkoła” to jedna z najbardziej niesamowitych przygód w moim życiu. Z perspektywy 16-latki, to doświadczenie, które zmieniło moje spojrzenie na wiele spraw i pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Rejs zaczynał się od podstawowych lekcji nawigacji i nauki obsługi żagli, ale największym wyzwaniem były nocne wachty. Co 4 godziny, w grupach zmienialiśmy się na wachtach, czuwając nad statkiem przez całą noc. Mimo zmęczenia, w pełni odpowiedzialni za bezpieczeństwo jednostki, poczułam się jak prawdziwy marynarz. W nocy morze potrafiło być niesamowicie ciche, ale też nieco niepokojące. Czasem widok nieba pełnego gwiazd i delikatny szum fal były magiczne, ale w innych chwilach wiatr potrafił być groźny i zmieniać się niespodziewanie. To była nauka odpowiedzialności, spokoju i współpracy z innymi.
Jednym z najciekawszych momentów było nauka sterowania statkiem. Pod okiem doświadczonych instruktorów, poczułam się naprawdę związana z oceanem, prowadząc „Kapitana Głowackiego” przez przestronne wody Karaibów. To była mieszanka emocji – od ekscytacji po poczucie ogromnej odpowiedzialności. Na początku ciężko było utrzymać kurs, ale z czasem zaczęłam czuć, jak statek reaguje na moje ruchy. Do tego codzienne lekcje na oceanie – zarówno teoretyczne, jak i praktyczne – dawały mi naprawdę dużą wiedzę o żeglarstwie, nawigacji i przyrodzie morskiej.
Jeśli miałabym wspomnieć o zabawnych i ciekawych chwilach, z pewnością byłoby to pływanie na Dominice w jaskini z lawy, oglądanie piratów z Karaibów podczas postoju na tej samej wyspie, gdzie kręcono drugą część – również Dominica. Wspomnieć trzeba również o spływie Indian River, podróży łodzią podwodną na Barbados oraz picie wody kokosowej ze świeżo zerwanych kokosów, idąc na zachód słońca na plaży w ponad trzydziestu stopniach.
Każdy dzień na statku był połączony z odkrywaniem nowych miejsc. Karaiby to raj – białe plaże, turkusowa woda, dzikie wyspy i lokalne wioski. Rejs rozpoczęliśmy z tzw. Brazylijskiego Miami, czyli z Fortalezy, położonej na wschodnim wybrzeżu Brazylii. Następnie po dwóch tygodniach nieprzerwanej żeglugi zwiedzaliśmy niewielkie wyspy, jak Barbados, Saint Lucia, Dominica, Guadeloupe i Martynika, na których czas jakby zatrzymał się w miejscu. Chodziliśmy po tropikalnych dżunglach, podziwiając egzotyczną faunę i florę, a także poznawaliśmy kulturę i życie lokalnych mieszkańców. Zajęcia nie ograniczały się do samego żeglowania, ale także do nauki o środowisku naturalnym, ochronie raf koralowych i historii regionu.
Przygody na rejsie były nieprzewidywalne, co dodawało atmosferze jeszcze więcej ekscytacji. Raz, podczas nocnej wachty, natknęliśmy się na grupę delfinów, które pływały obok statku, co było absolutnie niesamowite! Innym razem, gdy zbliżyliśmy się do jednej z wysp, załoga zauważyła tajemnicze ruiny, które zaczęły być tematem naszych kolejnych lekcji – okazało się, że to pozostałości po dawnych piratach. Takie chwile sprawiły, że każdy dzień był pełen niespodzianek.
Czasy na statku były także świetną okazją do nawiązania przyjaźni. Od początku naszej wspólnej przygody wszyscy załapaliśmy świetny kontakt ze sobą nawzajem. Praca zespołowa była kluczowa – nie tylko przy obsłudze żagli, ale także podczas przygotowywania posiłków, sprzątania i organizowania różnych aktywności. Po tych kilku tygodniach, spędzonych razem wśród fal i gwiazd, zaprzyjaźniłam się z osobami, które będą dla mnie ważne jeszcze przez długi czas.
Rejs na statku „Kapitan Głowacki” był niezapomnianym doświadczeniem. To nie tylko nauka żeglarstwa, ale także intensywne przeżycia związane z naturą, współpracą i odkrywaniem nowych miejsc. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale też ogromną satysfakcję. Jeśli jesteś młodym odkrywcą, który chce przeżyć coś naprawdę wyjątkowego, to rejs „Niebieska Szkoła” na Karaibach jest dla Ciebie, a ja na zawsze będę wdzięczna za tą niesamowitą przygodę.