"Pierwszy"

Poniedziałek, 24 maja, godz. 6:30. To naprawdę dzisiaj? Długo wyczekiwany powrót do szkoły tuż za rogiem, a jedyne, o czym myślę, to niedobór snu i brak chęci do wstania z łóżka. Powrót do normalności. Pierwszy raz od pół roku muszę poważnie zastanowić się nad doborem wyjściowego out-fitu - ubranie pierwszej lepszej koszulki z szafy, byłoby w tym wypadku strzałem w kolano dla mojego wizerunku. Całe szczęście, że podziemie fryzjerskie prężnie działało w okresie lockdownu, dzięki czemu obecnie nie wyglądam jak bohater filmu "Cast Away: Poza światem" po kilku latach na wyspie. Wracając do porannej rutyny: ekspresowe śniadanie, odnalezienie zakurzonych książek i zeszytów w zakątkach szafki, a następnie można podbijać świat. Yyy… to znaczy postarać się zdążyć na wykład o sztuce impresjonistycznej. Chyba naprawdę potrzebuję kubła zimnej wody na rozbudzenie…

Godz. 7:55. Zagubieni uczniowie powolnym krokiem kierują się w stronę wejścia do budynku szkoły. Odczuwam wrażenie, że maseczki nie służą zachowaniu reżimu sanitarnego, tylko zakryciu zażenowania, malującego się na twarzach nastolatków. Nawet szatniarz pała większym optymizmem niż większość uczniów – czyli minister Czarnek nie mylił się, wspominając o pogrążonej w depresji, pełnej obaw i wątpliwości młodzieży. Już nie mogę doczekać się „imponujących” zajęć terapeutycznych.

Pierwsza lekcja stacjonarna po kilkumiesięcznej przerwie właśnie staje się faktem. Przedstawiciele klasowej inteligencji nerwowo przeglądają sporządzone notatki, uczniowie z ostatnich ławek co chwilę sprawdzają zegarki, w oczekiwaniu na dzwonek, natomiast śmietanka towarzyska dzieli się poglądami wobec zaistniałej sytuacji. Pierwsze minuty przypominają przesłuchanie na komisariacie za sprawą licznych pytań w stylu: Dlaczego tutaj jestem? Czym zawiniłem? Długo jeszcze? Zastanawialiście się kiedyś, z jakiego powodu w niektórych oknach zamontowane są kraty, a  opuszczanie terenu szkoły w czasie trwania zajęć jest niedozwolone? Wnioski same przychodzą na myśl…

Nadszedł czas próby. Podobne uczucia zawsze towarzyszą mi podczas rodzinnych obiadów – atmosfera jest całkiem przyjazna, jednak kilka niezręcznych pytań może w mgnieniu oka zmienić nastroje uczestników. Czy zamiast pełnego zapisków zeszytu mogę odtworzyć historię oglądania na Netflixie? To będzie hipokryzja czy raczej wyrachowanie? Ach, nie oszukujmy się. Wykorzystanie nawet najlepszych technik manipulacji nie pozwoliłoby uwierzyć nauczycielom, że solidnie przepracowaliśmy ostatnich kilka miesięcy nauki zdalnej. W tym miejscu ogromne podziękowania właśnie dla nich, że miesiąc przed końcem roku szkolnego uchronili większość uczniów przed zagrożeniem z danego przedmiotu. Oby rząd podwyżką płac wynagrodził! Z drugiej strony noblistka, Olga Tokarczuk, stwierdziła, że „Bóg stworzył człowieka z oczami z przodu, a nie z tyłu głowy, co znaczy, że człowiek ma się zajmować tym, co będzie, a nie tym, co było”. W takim razie możemy czuć się bezkarni. Nadrabianie zaległości w materiale można porównać do rozpoczynania diety – od następnego tygodnia pełna mobilizacja. Jestem przekonany, że większego kłamstwa dzisiaj nie usłyszycie. Na szczęście problem rozwiązał się sam, więc wracamy do realiów szkolnego życia.

Pierwsze 45 minut upłynęło stosunkowo szybko. Nadszedł czas, aby dokładniej przyjrzeć się klasowemu towarzystwu. Z wyjątkiem innych kolorów sznurówek w butach, rówieśnicy nie przejawiają żadnych oznak zmiany. Skoro żaden z uczniów nie przeszedł diametralnej metamorfozy pod względem wyglądu, może któryś zaczerpnął motywacji od trenerów personalnych? Zadyszka po kilku minutach ćwiczeń na lekcji wf-u raczej tego nie zwiastuje, więc… wszystko bez zmian. Zobaczymy, co przyniosą kolejne dni.

Autor: Marek Gmiński
Kategoria: Aktualności